Autor |
dt2000
Administrator
Dołączył: 27 Cze 2006
Posty: 298
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tychy
Nie 22:16, 06 Sie 2006
|
|
Wiadomość |
|
Oto ten artykuł:
Śląski zespół UnDeRdOgS,choć dopiero przygotowuje się do nagrania debiutanckiej płyty,ma juz spore grono fanów.
Kąsają tekstami i muzyką
Jeśli chcecie ich rozdrażnić,powiedzcie,że to,co grają przypomina Limp Bizkit.Może pokażą kły,w końcu nie na darmo nazywają się Underdogs.Jedno trzeba przyznać,energia ich kawałków porywa do rytmicznych podskoków,tudzież wykrzykiwania słów refrenów.To rytmiczna muzyka,sami członkowie Underdogs jednak nie chcą jej szufladkować,mówiąc oględnie,że ludzie określają ją jako rapcore czy nu-metal.
Underdogs to pięciu facetów: 25 letni Marek "Antoniusz" Kiełbusiewicz,25-letni Marcin Zasada,o rok młodszy Wołek-wszyscy z Bytomia oraz 23-letni tyszanin Marek Rynkiewicz i najstarszy,choć wyglądający na najmłodszego DJ Shwanz z Katowic.Wszyscy od dawna interesują się muzyką,ale tylko dwóch z nich - Marek Kiełbusiewicz i Wołek - utrzymują się z grania.Pozostałych można na co dzień spotkać: na stacji benzynowej w Kobiernicach koło Bielska-Białej (Marek Rynkiewicz),w sklepie muzycznym i księgarni Słowo w Chorzowie czy pobliskim klubie Szuflada (DJ Shwanz),a nawet...w gronie dziennikarzy DZ (wokalista Marcin Zasada).
Zespół powstał pół roku temu,choć znacznie wcześniej Wołek i Marek Rynkiewicz wpadli na pomysł założenia grupy,która grałaby taki typ muzyki.I choć działają od niedawna,już mają na koncie pierwsze ogólnopolskie sukcesy.Awansowali do finału BisListy Polskiego Radia Bis i zajęli ostatecznie trzecie miejsce.Głosowało na nich 5 tysięcy ludzi.Zostali zaproszeni do studia w Warszawie na wywiady,zabawili się też w didżejów,puszczając na antenie przez całą noc swoje ulubione kawałki.
- Byliśmy przyjemnie zaskoczeni pozytywnym odzewem na naszą muzykę - mówi Marek Kiełbusiewicz,jedyny żonaty mężczyzna w tym składzie,z wyglądu nie przypominający muzyka rockowego,tylko raczej wielbiciela spokojniejszych dźwięków.Ale jego wygląd może zwodzić. - To wulkan.Na niego zwracają uwagę dziewczęta podczas koncertów - śmieje się pozostała czwórka.
Widać,że muzycy podchodzą do tego,co robią bardzo poważnie. - Od innych zespołów różni nas inne podejście do muzyki.Dbamy o brzmienie,jest ono dużo bardziej przemyślane,nie ma mowy o prowizorce - mówią.
Marcin Zasada - postawny blondyn,kolekcjoner tatuaży,wokalista i autor tekstów wyjaśnia,dlaczego wszystkie teksty są po angielsku. - Ten język bardziej niż polski pasuje do muzyki,którą tworzymy.Jest bardziej plastyczny,bogatszy,dobrze brzmi zwłaszcza w rapowanych frazach,których jest sporo w naszych utworach.Poza tym śpiewając po angielsku Underdogs mają szanse zaistnieć za granicą,na co muzycy też ostrzą sobie pazury. - Wiemy z internetu,że słuchają nas w Stanach Zjednoczonych i w Rosji - mówi DJ Shwanz.
Na razie muzycy kończą materiał na demo i starają się jak najwięcej koncertować.Jednak ostatnio za każdym razem,gdy wyjeżdżają na koncert....dostają mandat - jak nie za przekroczenie limitu prędkości,to za skręt w niedozwolonym miejscu.Żartują,że przez te mandaty mało zarabiają na występach.Śląscy fani Underdogs już wkrótce,we wrześniu lub październiku,będą mogli usłyszeć kapelę na żywo,bo przygotowywana jest seria koncertów w naszym regionie,za którą odpowiada menedżer zespołu Szczepan Sośniak.
Katarzyna Pachelska
Post został pochwalony 0 razy
|
|